Autor: Carole Mortimer
Tytuł: Zamek na wrzosowisku
Wydawnictwo: Harlequin Enterprises
Seria/cykl wydawniczy: Światowe Życie
Rok wydania: 2005
Liczba stron: 154
Kategoria: romans
Tłumaczenie: Iwona Maura
Crystal Webber, sławna kucharka, właścicielka restauracji,
kobieta prowadząca własny program kulinarny, napisała również własną książkę
kulinarną. Jej kariera szła w bardzo dobrym kierunku, natomiast życie prywatne
od roku było zagmatwane na potęgę. Pół roku temu zmarli jej rodzice w wypadku
samochodowym, a rok temu zmarł jej mąż, z którym znała się 6 miesięcy, a
którego żoną była 3 miesiące. Były to najwspanialsze chwile w całym jej życiu, była najszczęśliwszą kobietą pod
słońcem u boku Jamesa. Aż zachorował i zmarł. Wtedy jej świat się zawalił. Jej
życie towarzyskie nie miało racji bytu. Spotykała się tylko z ludźmi służbowo,
nie dla przyjemności. Dalej prowadziła swoją karierę. Nie robiła nic dla przyjemności,
jedynie z przyzwyczajenia albo z musu. Jej najlepsza przyjaciółka Molly
zaprosiła ją do domu jej brata na urlop. O Samie Bartonie dużo opowiadała jej
Molly, gdy razem mieszkały w ekskluzywnej szkole średniej z internatem. Były
najlepszymi przyjaciółkami. Molly przeniosła się dopiero w ostatniej klasie do
szkoły Crys. Wszyscy ją lubili, a z Crys się zaprzyjaźniła. Mimo upływu lat
wydzwaniały do siebie, dalej się przyjaźniły.
Crys wyjechała z Londynu do Yorkshire, do „Sokolego Gniazda”,
domu Sama Bartona, brata Molly, by tam z nią odpocząć, bo miała przyjechać z
Ameryki do brata. Gdy trafiła do „Sokolego Gniazda” była przerażona. Dom był
okropnie zapuszczony i wyglądał co najmniej jak zamczysko Drakuli. Wjechała
samochodem po starym moście nad fosą bez wody. Okna były zabite dechami, tak,
że nikt z zewnątrz nie był wstanie dostrzec niczego co byłoby w środku domu.
Nagle zauważyła psa, który zaczął na nią warczeć. Wysiadła z samochodu by się
rozejrzeć i wtedy podbiegła do niej bestia. Usłyszała też męski głos, ale był
bezosobowy, bo nie było widać żywej duszy pośród żółtej, gęstej mgły. Głos
zwracał się do Merlina, prawdopodobnie psa, który w każdej chwili mógł jej
doskoczyć do gardła. Z ziemi wyłonił się mężczyzna. Tego było za wiele.
Wyglądało jakby kopał grób. Rozmawiała z nim przez chwilę, a później zemdlała.
Ocknęła się, gdy niósł ją do domu. W jego domostwie było bardzo przestronnie i
przyjemnie. Zrobił jej kawę. Był bardzo arogancki i pewny siebie. Zero kultury
osobistej, widać jego nie obowiązywały zasady dobrego wychowania. Crys była
przekonana, że zaszła pomyłka, że to nie może być miejsce, w którym miała
czekać na Molly. Rozdzwonił się telefon. Sam się nie ruszał, pił spokojnie
kawę. Spytała go, czy zamierza odebrać. Powiedział, że liczy sygnały. Jeżeli
będzie ich dwanaście, przerwa i telefon znów się rozdzwoni, to będzie dzwonił
ktoś z rodziny i wtedy odbierze. Tak jak powiedział, tak telefon wydawał z
siebie sygnały, 12, przerwa i znów się rozdzwonił. Wtedy podszedł do aparatu i
odebrał. Okazało się, że dzwoniła Molly i przepraszała go, ale jej wyjazd
opóźni się o dwa dni. Sam był przekonany, że ma przyjechać z mężczyzną, Chrisem,
Molly wytłumaczyła mu, że chodzi jej o kobietę, jej przyjaciółkę Crys. Gdy
skończył rozmowę, Crys stwierdziła, że skoro dzwoniła Molly, to on musi być jej
bratem, Samem Bartonem. Jak zwykle zwrócił jej uwagę, że wystarczy Sam, bez
nazwiska. W rozmowie pojął, że to jest właśnie przyjaciółka Molly, że jest
kobietą, i zdrobnienie Crys jest od Crystal. Przypomniał sobie, jak Molly
zawsze opowiadała mu o Crys.
Przez 2 dni jej pobytu wiele się wydarzyło.
Książka sympatyczna. Miły relaks po tak przesyconej erotyką
książce jak „Kobieta Garbiela”. Tu największy hardcorem było słowo „sutek”,
które pojawiło się jeden raz w książce. Jeszcze kilka harlequinów i dojdę do siebie po ostatniej książce. Szybko
i przyjemnie się czyta :)
Zdecydowanie polecam!
Ocena: 8/10